Może jej sukces tkwi w dostępności – przecież tyle jest dziur wokół nas: w skarpetce, durszlaku i serze; w ziemi, w drzwiach i własnym nosie; w przestrzeni mikro (por na skórze) i makro (czarna dziura)…
A może ich atrakcyjność wynika z tajemniczości? Bo przecież dziura aż prosi się, aby ją odkryć – sprawdzić, jak jest głęboka lub co w niej może mieszkać? 🙂
Co byśmy o dziurze nie myśleli prywatnie, dla dzieci jest fascynującym obiektem eksploracji. Doskonale zdaje się to rozumieć francuski ilustrator Herve Tullet. Za każdym razem, kiedy na jakiejś publikacji pojawia się nazwisko tego autora, bez przeglądania jej wiem, że mam do czynienia z pozycją, przy której nie można siedzieć z założonymi rękami. Tullet tworzy bardzo interaktywne książeczki, zachęca czytelników do działania, wyobrażania i współtworzenia! A wszystko to przy użyciu bardzo prostych form.