Kolejne rozkładówki książki są ułożone w logicznym porządku – dokładnie w takim, jak przebiegają etapy podróży pociągiem. Najpierw zaglądamy na dworcową halę, później udajemy się po bilety, które można kupić w różnych miejscach (w automacie, kasie lub centrum obsługi klienta), następnie rzucamy okiem na pełen życia dworzec, by wreszcie udać się na peron i wsiąść do pociągu. Poza omówieniem miejsc związanych z przemieszczaniem się koleją, poznajemy także podróżnicze epizody kilku postaci:
– Krzyś z mamą jedzie do babci Doroty,
– Zuzia i Michał jadą z rodzicami nad morze Pendolino,
– a Maks i tata odbierają mamę z pociągu.
W trakcie pierwszego czytania tej książki pomyślałam, że może lepiej byłoby, gdyby czytelnik śledził podróż jednego bohatera – wtedy mógłby się z nim bardziej utożsamić. Jednak po głębszym zastanowieniu uznałam, że wtrącenie kilku podróżniczych historii wnosi więcej korzyści: pokazuje, jak ruchliwym miejscem jest dworzec kolejowy, jak wiele osób podróżuje pociągiem i jak różne mogą być cele tej podróży.
Ogromnym atutem ilustracji zawartych w pozycji “Moje pierwsze podróże pociągiem” jest fakt, że dziecko może zobaczyć, jak wyglądają hala dworcowa czy peron z dalszej perspektywy i ogarnąć te miejsca całościowo. Nie jest to możliwe, gdy mały człowiek znajduje się już realnie w danym miejscu. Nawet my – dorośli – w ruchliwych miejscach takich jak dworzec kolejowy czujemy się zagubieni w przestrzeni, a co dopiero kilkulatek. Całościowe obrazki dają więc dziecku szanse zobaczenia “więcej”. Ilustracje są też pełne szczegółów, które mogą być świetną zachętą, do zabawy w wyszukiwanie obiektów.